Róbmy to, co do nas należy. Słowo o uświęceniu
- Monika Spławska
- 14 maj 2023
- 4 minut(y) czytania
Autor: Monika Spławska
Kiedyś bardzo dotknęła mnie historia kobiety, matki, tzw. kury domowej. Jej jedynym zadaniem w życiu i zarazem służbą, była opieka nad domem i wychowaniem licznych dzieci. Nie była to bogata rodzina, żyli w jednej izbie, gdzieś na kresach wschodnich. Codziennie jednak ta kobieta wyznaczała sobie czas na budowanie społeczności z Bogiem. Wtedy zakładała na głowę chustkę, siadała przy stole, czytała Słowo i modliła się. Nie oddawała dzieci komuś pod opiekę, nie wyganiała z domu, potrafiła budować relację z Panem w ich obecności.

Dzieci, kiedy widziały, że ich mama zakłada chustę, już wiedziały, że nie mogą jej przeszkadzać, gdyż ma spotkanie z kimś bardzo ważnym. Systematyczność i wierność tej kobiety w małym wywarło wpływ na jej dzieci do tego stopnia, że opowiadały o tym jako część własnego świadectwa nawrócenia.
O tym chciałam mówić, czyli jak żyć życiem uświęconym w życiu codziennym, jak być solą ziemi i światłością świata pełniąc jednocześnie codzienne funkcje życiowe.
"Wy jesteście solą ziemi, a jeśli sól utraci swój smak, to czym go przywrócić? Nie przydaje się na nic! Wyrzuca się ją z domu i ludzie ją podepczą. Wy jesteście światłem świata; nie da się ukryć miasta, które leży na górze. Nie zapala się też świecy i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku - i świeci wszystkim w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie. Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą i dopóki nie wypełni się wszystko, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie. Ktokolwiek więc zniósłby jeden z tych przepisów, choćby najmniejszy, i tak nauczał ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto by ich przestrzegał i nauczał tego, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. I powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie przewyższała s nauczycieli Pisma i faryzeuszów, na pewno nie wejdziecie do królestwa niebieskiego."
Mt 5,13-20

Faryzeusze i uczeni w Piśmie to byli ludzie, którzy pochodzili od starożytnych chasydów. A chasydyzm oznacza kogoś oddzielonego. Podobną definicję mamy my, chrześcijanie, jako święci, czyli oddzieleni, odłączeni. Tak więc faryzeusze i uczeni w Piśmie uznawali siebie za ludzi oddzielonych od świata. Ważne było dla nich, aby nie zadawać się z ludźmi niemoralnymi, którzy nie zachowywali się zgodnie z Prawem Mojżeszowym i ich interpretacją tego prawa. Nie jadali więc z celnikami i nie dotykali nierządnicy.
Jednakże Jezus potępił ich zachowanie i standardy. Mamy świecić światłem, ale nie w sposób religijny, jak faryzeusze. Apostoł Piotr (1Pt 1,16) cytując Torę mówił: Świętymi bądźcie, bo i ja jestem święty, wskazując tym samym, do kogo mamy się upodabniać. Ale inne tłumaczenie może być: „Będziecie świętymi…” (patrz przypis do tego wersetu w tłumaczeniu Ewangelicznego Instytutu Biblijnego).
Uświęcenie więc jest drogą, procesem, i przebiega etapowo. Teologowie wyróżniają 4 etapy uświęcenia:
Uświęcenie przygotowawcze – kiedy Bóg przygotowuje nas do tego, aby usłyszeć i zareagować na poselstwo Chrystusa.
Uświęcenie pozycyjne – wynikające z naszej pozycji w Chrystusie. Niestety część chrześcijan pozostaje w tym miejscu uświęcenia. Uważają, że skoro Jezus odkupił ich winy, wszystko stało się nowe, ale ich życie tego nie pokazuje.
Uświęcenie postępujące – wszyscy potrzebujemy tego uświęcenia. Jest to proces, którego Duch Św. chce dokonać w naszym życiu – czynić nas coraz bardziej świętymi i oddzielić nas w tym celu, abyśmy stali się jak najbardziej podobni do Jezusa. To jest proces, który będzie trwał aż do momentu spotkania z Nim twarzą w twarz, czyli do…
Uświęcenia przyszłościowego, kiedy ujrzymy Chrystusa i zostaniemy przemienieni na Jego podobieństwo.
Wróćmy do etapu 3, czyli uświęcenia jako procesu przemiany naszego charakteru. Na tym etapie musimy pamiętać, że uświęcenie nie polega na unoszeniu się pół metra nad ziemią, na takim oddzieleniu, że nie dostrzegamy niczego i nikogo wokół nas.
Czasem idziemy w tak skrajną duchowość, że zaczynamy uważać, że właściwie to nie potrzebujemy już innych ludzi. Przecież mamy Boga. Z drugiej strony nie możemy poprzestawać na uświęceniu pozycyjnym, twierdząc, że jestem zbawiony, nie muszę się zmieniać. Czekam aż Bóg mnie zmieni. Albo dziwimy się, że ludzie nie akceptują nas takimi jakimi jesteśmy, nie mają miłości… Bóg nie chce dla nas ani jednej skrajności, która jest po prostu faryzejstwem, ani drugiej.

Uświęcenie według Bożych standardów polega na życiu życiem codziennym, między ludźmi, między grzesznikami, zajmowanie się tym, co do mnie należy. Nawet jeśli są to sprawy przyziemne, to mamy być w tym wierni, mamy mieć postawę sługi, być w świecie, ale nie ze świata i ze światem się nie mieszać. Nie mieszać, czyli żyć według standardów Bożych, według tego, co głosił Jezus. A on głosił swoją postawą wobec słabszych, pijaków, celników, grzeszników.
My często, kiedy konfrontujemy się z ludźmi, którzy np. przeklinają, palą, piją, czujemy się zgorszeni.
Gorszą nas czyjeś grzechy, ale dlaczego nie gorszy nas nasz własny grzech. A Jezus?
On bardzo dobrze się czuł wśród takich ludzi i oni to czuli. On ich nie odrzucał, nie zmuszał, nie wywierał presji. Nie gorszyło Go ich zachowanie. Przez to nazywany był przyjacielem grzeszników, żarłokiem i pijakiem. Jednak On się tym nie przejmował. Robił swoje.
Aby przejść proces uświęcenia potrzebujemy pomocy. Sam nie jesteś w stanie tego zrobić. To Duch Św., działający w Słowie, będzie cię oczyszczał, obmywał i przemieniał. To Słowo Boże działa jak miecz obosieczny i obrzeza ono twoje i moje serce. Bóg też używa innych ludzi, kościoła – Żelazo ostrzy się żelazem, a zachowanie człowieka wygładza inny człowiek (Przyp 27,17).
Co najlepiej weryfikuje nas i naszą postawę, albo kto?
Ktoś kiedyś powiedział, że o człowieku najwięcej mogą powiedzieć jego domownicy. Oglądałam kiedyś film o Marco Polo, podróżniku, który trafił na dwór chana mongolskiego. Pokazana jest tam scena, kiedy na ważne rozmowy z wrogami Chan wysłał swoje syna. Początkowo młody książę zostaje zlekceważony i wyśmiany, jego przyjazd został odebrany jako zlekceważenie przez Chana chanów. Wtedy książę zapytał: „Kto więcej może powiedzieć wam o ojcu niż jego syn?” To przekonało przeciwników i wysłuchali syna Chana.
Co o tobie i twoim życiu może powiedzieć twoja żona/mąż, synowie, córki, matka, ojciec, współpracownicy, przyjaciele? Oni widzą twoje zmagania, porażki, sukcesy. Widzą też, czy żyjesz w zgodzie z tym, co mówisz. Nie chcę się na tym skupiać. Chcę zwrócić uwagę na to, że Bóg widzi wszystko, a tylko my staramy się żyć tak, jakby pewnych rzeczy w naszym życiu nie było.
Poddajmy się więc pod obrzezanie Słowem, pod proces uświęcenia przez Ducha Św., przemiany życia w każdym jego aspekcie.
댓글